25.02.
Ferie zaplanowaliśmy już z początkiem roku. Zarezerwowaliśmy nocleg w „Chacie u Krzycha”. Choć na Jurze pogoda już wczesnowiosenna, my mieliśmy nadzieje na zimę.
Kiedy doszło do wyjazdu zaczęliśmy mieć obawy bo … pierwszy raz decydowaliśmy się na tego typu wyjazd z dziećmi, ale wszystko po kolei…
Po pierwsze inaczej się pakowaliśmy bo wiedzieliśmy, że wszystko musimy wynieść na górę…
Z lekkimi obawami wyruszyliśmy.Hej przygodo! Niestety zimy na północnych obrzeżach Gorców nie było widać, ale…kiedy wjechaliśmy w dolinę potoku Jaszcze w Ochotnicy Górnej był śnieg!
Zostawiliśmy samochód na parkingu zaprzyjaźnionym z naszymi gospodarzami. Właścicielka wyruszyła wcześniej, by zapalić nam w kominku. My natomiast organizowaliśmy się do wyjścia. Mama z Tatą mieli na sobie narty skiturowe, Julia szła z małym plecakiem. Tymek miał na sobie narty skiturowe – ubrane drugi raz w życiu, ale zapowiadało się nieźle; + mały plecak. Ignaś z Frankiem siedzieli wygodnie w przyczepce. Przyczepkę ciągnął Tata, a w niej dwa słodkie ciężary, jedzenie na cztery dni, pieluchy dla Franka i narty biegowe Julki. Tata oprócz tego miał jeszcze plecak na plecach. Mama miała plecak + nocnik z drobiazgami…
Tak wydawało się nam to niemożliwe, by spakować na plecy rzeczy na 4 dni a jednak….wyruszyliśmy do góry!
„Chata u Krzycha” znajduje się na skraju Gorczańskiego Parku Narodowego. Dostaniemy się tam ścieżką, momentami stromą. Dowiedzieliśmy się, że w sezonie letnim jest możliwość wywiezienia bagaży na górę, a pod koniec pobytu zwiezienia ich na dół.
Natomiast, kiedy jest śnieg (tak jak teraz) to nie ma takiej możliwości.
Wyniesienie wszystkiego na górę z czwórką dzieci było nie lada wyzwaniem, ale i przygodą. Tymek dzielnie szedł na skiturach. Momentami było stromo, ale daliśmy radę. Na górze czekała już na nas ciepła, nagrzana chatka.
26.02.
Obudziło nas słońce, które wychodziło zza Lubania. Tak, przed chatą jest taras z widokiem na Lubań i Pasmo Lubania. Generalnie dzień spędziliśmy na jeżdżeniu na nartach i desce. Było bardzo ciepło, ale na zboczach utrzymywał się jeszcze śnieg. Julia jeździła na biegówkach, Tymek na skiturach. Popołudniu było tak ciepło, że opalaliśmy się na tarasie, podziwiając panoramę Lubania. Temperatury były wiosenne.
27.02.
Poranek był zupełnie inny nić poprzedni. Taras przed chatą, był pokryty śniegiem. Pogoda też była inna. W ciągu dnia padał śnieg. Wybraliśmy się na górkę by trochę pozjeżdżać. Resztę dnia spędziliśmy w chacie na graniu w chińczyka i wspólnym byciu razem.
28.02.
Nadszedł czas powrotu. Wiedzieliśmy, że niżej nie ma już śniegu na całej długości. Tata wcześniej zaniósł narty i przyczepkę. Wracaliśmy na nogach. Pogoda znowu zrobiła się wiosenna. To był bardzo udany wyjazd. Następnym razem na pewno w samochodzie zostawimy depozyt. Mamy nadzieje, że uda nam się zrealizować jeszcze takie wyjazdy.